Odkąd się tu wprowadziliśmy na balkonie u sąsiadki stał stary stojak na doniczkę, nie był używany i nieraz kusiło mnie zapytać starszą panią czy nie sprezentowałaby mi go :) Oczywiście nie odważyłam się :)
W zeszłym roku sąsiadka się wyprowadzała i kwietnik znalazł się w grupie przedmiotów przygotowanych do wyrzucenia, wtedy go przygarnęliśmy (za zgodą byłej właścicielki).
Nie udało mi się na razie kupić idealnie pasującej wymiarami doniczki, jest taka gliniana i w sumie nie jest źle :)
I trochę drucianych kwietników z sieci:
pierwszy w cu-dow-nym mieszkaniu pary grafików w Melbourne
ten w domu fotografów w Palm Springs w Kalifornii
tu kwietniki w mieszkaniu podróżnika, fotografa i grafika Troya Littena w San Francisco czyli znów Kalifornia
tu w mieszkaniu autora bloga "Modern Findings", polecam!
Hiszpania
tu nowe inspirowane przeszłością
te też nowe w retro stylu
a w poprzednim poście były niebieskie poduszki :)
świetne sa takie druciane kwietniki. i pomyśleć, że kiedyś było tego pełno wszędzie...
OdpowiedzUsuńbyły były, a potem przestały się podobać :)
UsuńMoja mama ma podobny i czaję się na niego. Niestety chyba to zauważyła i nie kwapi się do oddania go :)
OdpowiedzUsuńcóreczce odmówi? ;)
UsuńMoim faworytem jest ten czarny z białą donicą!
OdpowiedzUsuńA pomyśleć, że dotychczas tego typu kwietniki kojarzyły mi się z toporną metaloplastyką.
mój taki ładny niestety nie jest ale jest dość prosty i nienachalny więc może być :)
UsuńPozwoliłam sobie wspomnieć o Tobie na moim blogu
UsuńJoasiu,
OdpowiedzUsuńotrzymałam poszewkę. Jesteś mistrzynią świata. Dopracowana w każdym szczególe. Dziękuję. Wiola
PS
Każdy Twój post to dla mnie powrót do szczęśliwej przeszłości.
Wiolu, bardzo się cieszę, że poszewka spełniła Twoje oczekiwania, dziękuję za tak miłe słowa i pozdrawiam ciepło :)`
UsuńPiękny ten kwietnik.... Bardzo podobny do tych z inspiracji....
OdpowiedzUsuńw takim razie cieszę się, że nie pozwoliłam mu się zmarnować :)
UsuńI znowu Sentimenti nadaje rytm:-) Jak zawsze odkrywczo. Monika
OdpowiedzUsuńodkrywczo to raczej nieee :) wszyscy znamy takie kwietniki :) ale nie wszyscy widzimy ich urodę :)
UsuńFajny ma kształt, taki rzadziej spotykany, przynajmniej w naszej okolicy - w Krakowie funkcjonowały inne wzory, prawdopodobnie w większości robione jako fucha "na Hucie" :D .
OdpowiedzUsuńJa mam szczęście od dawna być w posiadaniu takiego stojaka - lata temu przyniósł go nam teść, a ja szczęśliwie oparłam się pokusie przestylizowania go na 'bardziej współczesną' linię (teraz bym się chyba zapłakała, że zepsułam). Ma ogromną zaletę - przewężoną podstawę, którą obciążyłam granitowym otoczakiem - dzięki temu wiatr nie wywraca rozrośniętych pelargonii.
Muszę go kiedyś pokazać na blogu przy okazji jakiejś ogródkowej prezentacji :)
mój pewnie wiosną wyemigruje na taras bo tam przenoszę wszystkie rośliny ale na działce też by się sprawdził :)
UsuńJak patrzę na ten kwietnik to przypomniała mi się lampa w domu moich rodziców , taka podłogowa, też na drucianych nogach, z drucianym gazetnikiem i drucianym kloszem, który już w myślach pozbawiam ochydnego materiału, kurde muszę zapytać gdzie ta lampa się podziewa, te kwietniki inspirują, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńklosz możesz też przemalować, ja już to robiłam, to też fajna metoda na odnowienie ale oczywiście gołe szkielety abażurów też bardzo lubię :)
Usuńaż miło,że znalazł nowy dom!
OdpowiedzUsuń