czwartek, 14 lutego 2019

głównie o południcy ale trochę też o chrabąszczach

    Dwa posty temu było o leszym - słowiańskim opiekunie lasów, który mieszka w moim prywatnym działkowym lasku i pilnuje ogrodu, to moje ulubione bóstwo. W domu natomiast mam południcę, to akurat demon złośliwy i morderczy, i co ciekawe jeszcze do niedawna żywy w świadomości i tradycji ludowej mimo swego przedchrześcijańskiego pochodzenia. Południca w różnych regionach różnie nazywana (diablica polna, mara polna, żytnia baba...) to opiekunka zbóż i innych roślin uprawnych, która nienawidziła ludzi i im szkodziła, a często również zabijała! 


 
Pojawiała się na polach w południe, często z psami, ucieleśniała duszę młodej kobiety, która zmarła krótko przed ślubem lub tuż po nim. Południce były bezwzględne, mściwe, okrutne, często zadawały zagadki napotkanym ludziom i od odpowiedzi uzależniały los ofiary, puszczały wolno lub zabijały. Ofiarą południc padali śpiący na polu żniwiarze, pozostawione bez opieki dzieci, i kobiety pracujące w południe w polu, kobiet nienawidziły szczególnie. Bardzo ciekawe są te historie, można się zaczytać, przekazy ludowe szczegółowo opisują co te mary robiły napotkanym ludziom ale ja Wam tych szczegółów oszczędzę, w końcu nie wiem czy nie czytacie tego przed snem :))) I moja dobra rada: nie łaźcie po polach latem w godzinach najgorętszych, okołopołudniowych, to jedyny sposób na niespotkanie się z południcą, a przy okazji unikniecie przegrzania, lepiej o tej porze spacerować w cieniu drzew ;)

A to moja południca.


To akwaforta koloryzowana cyfrowo, praca mojego syna sprzed roku albo dwóch.

Jak widziano południce? Mogły to być małe stare baby chowające się w polnych dziurach ale częściej były chude i wysokie - tak jak moja, mogły być piękne ale częściej miały paskudną twarz, a nawet samą czaszkę - tak jak moja, widywano je w białych odzieniach ale również w niebieskich: "Południca w niebieskiej powłoce. Ludzie gadali, że południca schodziła na ziemię z obłoku po migotliwych falach ogrzanego powietrza. Była okryta cienką, niebieską powłoką, podobną do koloru nieba. Pojawiała się zwykle w tym czasie, kiedy kwitły lny, bo ponoć bardzo lubiła ich zapach i kolor." ("Strzygi i topieluchy" J.P.Dekowski) to tak jak moja, i kieckę ma lnianą i przewiewną jak przystało na upały :) Południce nosiły okrycia głowy, chustki lub czapeczki, niekiedy z roślin, włosy miały długie rozwichrzone, konopiaste. Ich niezbędnymi atrybutami były: worek na plecach, w którym chowały porwane dzieci i sierp do krzywdzenia napotkanych nieszczęśników.


Jest taka piosenka, której autorem jest Kazimierz Grześkowiak, "W południe", posłuchajcie, warto.

Tu w wykonaniu autora:


Tu w wykonaniu Kazika:


To tyle o południcy, a co do grafik to w mojej ściennej galerii jest więcej prac syna, największa to chrabąszcze - linoryt.


Wiszą na ścianie już dwa lata, a ja dopiero teraz je tu przedstawiam...


Na razie to jedyne egzemplarze ale gdyby komuś z Was wpadły w oko to wiecie, nie ma problemu, drukarnię mamy niedaleko :)

A w poprzednim poście było o tym jak leżankę przerobiliśmy na kanapę, zapraszam :)



37 komentarzy:

  1. Pierwszy raz trafiłem na tego bloga i jestem zachwycony! Spodobała mi się tematyka wpisów i Pani niecodzienny styl wnętrzarski. Na pewno tu wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chrabąszcze są cudne, ale ta południca, o cholera... może gdybym o niej nic nie wiedziała, a teraz blair witch project mi się przypomniał i w ogóle haha. Ciekawe rzeczy piszesz, nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest. Twój syn mega zdolny, ciekawa jestem, co jeszcze wyprodukował.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za przypomnienie - kiedyś miałam w planach zmontowanie południcy techniką utwardzania tkanin. Nawet czaszkę ulepiłam... a potem znalazłam gotową formę do odlewów na ali... W każdym razie jak mnie najdzie na powertex, to ją w końcu zrobię. A w ogóle to jestem pod wielkim wrażeniem prac Syna. Widać że ma talent, wie co robi i uwielbia to - to najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, dziękuję :)
      Może kiedyś urodzi się twoja południca, może do pracy będzie przygrywał Grześkowiak albo Kazik :)

      Usuń
  4. południca! cha cha cha! ja tak po wsi w wolne chodzę, biegam po bezdrożach dla zdrowotności ofkors, ale po takich wiadomościach to nie wiem czy kontynuować :D!! mt :*

    OdpowiedzUsuń
  5. może tylko omijaj szerokim łukiem dzieci, młodzi rodzice są teraz przewrażliwieni ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. hej, no wreszcie dowiedziałam się, kto jest autorem tych chrabąszczy, które tak mi się podobały! Zdolny syn. A ja zapamiętuję i jeśli letni (jesienny remont) się wydarzy,to się przypomnę. Chetnie bym je gościła u siebie na ścianie.Pozdrawiam i fajnie,że wracasz z postami - zawsze czekam.

    OdpowiedzUsuń
  7. *miało być letni/jesienny (?)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pewny na 100 procent że na ten blog zaglądnie bardzo dużo osób.Takie jest moje zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  9. fajnie tu u Ciebie! blog warty polecenia :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ciekawy wpis! postaram się wchodzić tutaj częściej

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię czytać takie wątki! miło spędzam czas na tym blogu!

    OdpowiedzUsuń
  12. takie blogi to ja lubie! fajnie poczytać ciekawe wpisy

    OdpowiedzUsuń
  13. Ale ma Pani ładne mieszkanie z tymi wszystkimi obrazami.

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeszcze dzisiaj mojemu kumplowi powiem o tym blogu. Dużo osób powinno wejść na ten blog.

    OdpowiedzUsuń
  15. Jestem bardzo ciekawy czy mój znajomy wejdzie na ten blog. Moim zdaniem ten blog jest bardzo ciekawy.

    OdpowiedzUsuń