sobota, 3 września 2011

"Wakacje Mirabelki"

Kociątko spędziło sierpień z nami na działce, co ja piszę, jakie kociątko, to już dorosła ponad roczna kotka-ślicznotka.


Wróciła na miesiąc w swoje rodzinne strony, pamiętacie jej rodzinkę? Tu było o działkowych kociakach-rozrabiakch sprzed roku.
Dziś z całej tej ekipy żyje tylko nasza Mirabelka...
Słyszałam jakiś czas temu wypowiedź pewnej pani mieszkającej w pobliżu działek, ma ona kotkę, która nie jest wysterylizowana i miewa młode - jak to kotka, pani zanosi maluchy na teren ogródków działkowych uważając, że te kotki doskonale dadzą sobie tam radę i nie ma sobie nic do zarzucenia bo przecież wypuszcza zwierzątka na wolność i na pewno będzie im tam jak w raju...
Nic bardziej mylnego proszę pani, kotki, zwłaszcza te małe rzadko przeżywają na działkach, a te nieliczne, które doczekają dorosłości też żyją krótko...
Są wśród działkowców osoby, które bardzo przejmują się losem żyjących na działkach kotów i nawet zimą przychodzą regularnie żeby zwierzęta nakarmić (mam wśród działkowych najbliższych sąsiadów dwie takie rodzinki dbające o kotki, podziwiam ich szczerze), ale są też tacy działkowcy, którzy kotki trują i nawet zastawiają na koty siatki, tak było u nas tej zimy, kotki się z sieci uwolniły ale połamały łapki i już zawsze będą kuleć.
Droga pani, proszę więc wysterylizować kotkę i nie podrzucać kociaczków do ogródków bo to jest dla nich wyrok.
Nasza Mirabelka wykazała się doskonałą intuicją, która podpowiedziała jej, że w tej trudnej sytuacji, w której się znalazło tylko człowiek może jej pomóc. Gdy została już bez rodzeństwa (prawdopodobnie otrutego) postanowiła wybrać sobie spośród działkowców rodzinę zastępczą, i wybrała właśnie nas, czuliśmy się wyróżnieni i wdzięczni malutkiej koteczce za okazane zaufanie.
Kicia przychodziła do naszego ogródka i najpierw czaiła się za roślinkami i obserwowała nas z bezpiecznej odległości...


...potem podchodziła coraz bliżej, malutka i wychudzona... 


...po kilku dniach nabrała do nas takiego zaufania, że wylegiwała się tuż obok...

...aż w końcu odważyła się i weszła do domku (fotele potrafią być kuszące)...

...po jakimś czasie pozwoliła nam się dotykać królewna malutka...

...a gdy nadszedł koniec sierpnia i trzeba było wracać do domu nie pozostało nam nic innego jak spakować Mirabelkę do koszyczka i zabrać ze sobą;
przecież spośród wszystkich działkowców wybrała właśnie nas :)

...minął rok...

...Mirabelka wróciła na działkę tym razem jako gość, nie wiedzieliśmy jak się zachowa, czy nie ucieknie, czy się nie zgubi więc pierwsze trzy dni spędziła na smyczy i oprowadzałam ją po działce żeby poznała wszystkie zakamarki.
Odnalazła się tam cudownie, wypuszczała się na długie spacery, zaprzyjaźniła się z okolicznymi działkowcami, poznała swoja dalszą działkową rodzinę, a co zajmowało jej większość czasu? popatrzcie...






...koty potrafią wypoczywać, nigdzie się nie spieszą, na wszystko mają czas, a najwięcej na niekończące się drzemki...
...owszem, Mirabelka próbowała robić coś pożytecznego, pilnowała domku, jednak zajęcie to okazało się bardzo nużąąąąące...

...pewnego wieczoru upolowała myszkę i przyniosła ją przed domek dumna z siebie, planowałam zrobić zdjęcie ale zrezygnowałam, był tu u mnie ostatnio nieżywy lis więc może wystarczy drastycznych scen na razie ;)

...Mira dzieliła miskę z jeżem, w ciągu dnia kontrolę nad miską i jej zawartością miał kot, w nocy wartę przy misce pełnił jeż, kocia karma jest dość uniwersalna jak się okazuje :)

...wakacje wakacje i po wakacjach... Mira jest już w domku i pewnie jeszcze długo będzie wspominać swój powrót do korzeni...

dzięki za odwiedziny :)
SentiMenti


a w poprzednim poście było:
grzybobranie na działce

7 komentarzy:

  1. Wzruszająca opowieść, aż serce się raduje, że chociaż jeden kociak z tej biednej gromadki znalazł swój DOM.
    Ludzie są tak głupi i bezmyślni, że po prostu słów brak.
    Uwielbiam koty, są takie miłe, ciepłe i tajemnicze. Przepiękna jest Twoja kota.

    Miziaki dla Miry i uściski dla Ciebie :))

    OdpowiedzUsuń
  2. piękna Mirabelka
    i fajnie że Was sobie wybrała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka śliczna kicia i opowieść :) Moja kota też ma na imię Mirabelka :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna jest Twoja królewna!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kitka ma szczęście, że trafiła na Twoją rodzinkę :))
    Od razu widać, że jej u Was jest dobrze :D
    :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie miałam czarnego kota, zawsze szaro-bure. Wasza kicia jest słodka. U kotów zawsze fascynuje mnie to w jakich pozycjach śpią, lubię obserwować jak się starannie myją....Oby do lata...

    OdpowiedzUsuń