na powitanie proponuję w ten upalny dzień szklankę lemoniady bez cukru...
ale post nie o lemoniadzie będzie, a o krześle, które widać w tle na zdjęciu powyżej, koło wagi...
trafiły do mojej kliniki dwa następne krzesła :)))
bardzo potrzebowały pomocy, a tak na serio to były już w trzech domach w naszej rodzinie ale w ostatnim dzieciaki tak je rozbujały, że połamało się to i owo i miały trafić na śmietnik;
postanowiłam spróbować je naprawić i z piwnicy zamiast do śmieci trafiły do nas :)
krzesła pochodzą z fabryki w Radomsku z połowy lat 90-tych;
wolałabym takie z tradycyjnym owalnym wypełnieniem oparcia zamiast tego "serduszka", ale jak już gdzieś wspominałam darowanym krzesłom się w oparcia nie zagląda więc niech im będzie ;)
powiem szczerze, że były w fatalnym stanie, a najgorsze było to, że konstrukcja była niestabilna i wszystkie śruby "wyrobione";
więc najpierw wziął krzesła w obroty pan domu i udało mu się konstrukcje krzeseł naprawić, tam gdzie dziury były już za luźne powtykał drewienka i dał nowe wkręty, metoda "na drewienko" była już wielokrotnie przez pana domu stosowana i jest sprawdzona w takich sytuacjach :)...
ja potem powypełniałam te miejsca szpachlą połączoną z wikolem...
gdy masa dobrze wyschła mogłam ją dokładnie przeszlifować papierem ściernym...
oczywiście przeszlifować trzeba było całe krzesło...
udało się naprawić wszystkie zepsute łączenia elementów krzeseł, a to było najważniejsze w tym wypadku...
ponieważ chciałam żeby krzesła miały "podkolanówki" w kolorze opalonej nogi ;) to usunęłam farbę w tych miejscach...
no i wreszcie można malować...
użyłam na pierwszą warstwę farby alkidowej matowej bo akurat taką miałam w domu ale na warstwę wykończeniową poszła farba ftalowa z połyskiem i jest ekstra :)
"podkolanówki" pomalowałam czereśniową lakierobejcą...
szczerze mówiąc nawet nie myślałam, że tak fajnie wyjdzie, jestem bardzo zadowolona, a mało brakowało i krzesła wylądowałyby wiecie gdzie...
jeszcze drugie czeka na swoją porcję farby...
no to na koniec jeszcze łyk orzeźwiającej lemoniady i żegnam się z Wami upalnie :)
dzięki za odwiedziny :)
SentiMenti
jak lekarz z ostrego dyżuru dla krzeseł, cudnie wygląda, oj cudnie
OdpowiedzUsuńostry dyżur - dobrze powiedziane :)
UsuńŚliczne!!! :)
OdpowiedzUsuńKrzesła wyglądają jak nowe! Piękne:) mam nadzieję że jak ja zabiorę się za odnawianie krzeseł to tez z takim wynikiem;)
OdpowiedzUsuńJak zawsze wielkie wow, myślałam, że białe będzie a tu masz ci los!!
OdpowiedzUsuńO rany, ta czerń z połyskiem... cudo!!!! Ostatnio zachwycam się błyszczącymi czarnymi meblami. Te podkolanówki na krzesłach (choć tu mi na getry wyglądają) rewelacja. To już kolejny Twój projekt, którym się zachwycam.
OdpowiedzUsuńCzarne krzesła na pewno sobie zafunduję.
Dzięki za łyk lemoniady :)) i uściski przesyłam
chyba masz rację Alizee, to raczej getry na opalonych nogach :)
Usuńpozdrawiam :)
Ale super akcja reanimacja :) i bardzo mi się podoba pomysł z podkolanówkami
OdpowiedzUsuńOd pierwszej chwili wiedziałam, ze podobnie nam w duszy gra :-) Jestem zauroczona tymi krzesłami. tez odkryłam urok czarnej błyszczącej farby( u mnie na kuchennej witrynce)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
dzięki, dzięki, jak mi miło, naprawdę :)
UsuńPięknie to wykombinowałaś (jak zwykle). Ile Ty jeszcze pomieścisz krzeseł w domu? :)
OdpowiedzUsuńpan domu ostatnio z uporem maniaka pyta "po co nam tyle krzeseł i poduszek?"
Usuńmuszę znaleźć jakąś sensowną odpowiedź ;)
żeby móc usiąść kiedykolwiek będzie miało się na to ochotę? bez szukania krzesła? :)
Usuńjest boskie,sercowe wygięcia skradły moje serce :]
OdpowiedzUsuńno świetnie wyszło , pierwotna wersja tez mi się podobała, miała swój charakter ....heheh nie potykasz się już o nie?...może czas pomyśleć o sklepie z krzesłami ;)...dziękuje za Lemo....i pozdrawiam
OdpowiedzUsuń:)
UsuńKurczę nie spodziewałam się,że wyjdzie tak fenomenalnie!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z podkolanówkami,kolory i połysk i w ogóle gratuluję :)
pięknie wyglądają w tych getrach i połyskliwym ubranku ;)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie zasługujesz na miano lekarza krzeseł, pardon, lekarki :D
uściski przesyłam
Kasia
Joki, dzieki za instruktaz, jakby co to podetkne wspolmazonowi pod nos, bo nie chce mi uwierzyc, ze takie krzesla"maja moc".Nasze tez sie chwieja i do tego maja plecionke zniszczona, ale nie odpuszcze!
OdpowiedzUsuńKasia(kasik)
Kasik, broń Boże nie odpuszczaj, zawsze warto spróbować :)
Usuńjakby coś nie wyszło i nadal się będą chwiały to mogą ewentualnie pełnić rolę szafek nocnych ;)
pozdrówka :)
Roboty trochę przy nich było ale efekt jaki....cudne są!!!
OdpowiedzUsuńdzięki dziewczyny, miło mi, że Wam się podoba bo ja jestem bardzo zadowolona z efektu :)
OdpowiedzUsuńŁał,ale zdolna jesteś, uwielbiam do Ciebie zaglądac, to mój ulubiony blog :)
OdpowiedzUsuńniesamowicie miło jest przeczytać takie słowa, dzięki ANKO :)
UsuńKrzeseło świetne. Podkolanka i to sercowe oparcie dodają mu frywolności :-)
OdpowiedzUsuńRewelacja.
Myślę, że poważnie powinnaś potraktować pomysł ze sklepem- widzisz w przedmiotach to czego inni nie dostrzegają i jesteś uparta. Podsumuję to w dwóch słowach: skazana na sukcech (no w trzech)....
Uwielbiam te Twoje "mejkołwery" ♥
OdpowiedzUsuńI lubię czytać jak opisujesz co z nimi wyczyniałaś :D
o tak. Jasz ma rację, ja tez lubię :) zwłaszcza, że mi siebie przypominasz sprzed 10 lat, teraz czasu mi brak na takie "mejkołwery" a kilka mebelków czeka... i czeka.... wysłałabym ci coś oj juz ty byś to szybciutko "zmejkowerowała" a krzesło no po prostu drugie życie w luksusie ma teraz :)
OdpowiedzUsuńzapiera dech- bomba!!!!
OdpowiedzUsuńkrzesła mają teraz lepiej, niż w czasach młodości.
Mój zdecydowany nr 1
bardzo lubie te krzesła.. Pieknie je odnowiłas.. choc ja wolałam je w wersji białej :)
OdpowiedzUsuńFajne mieszkanko, stare meble w nowej odsłonie, ceglane ściany, bardzo pomysłowo.
OdpowiedzUsuń