piątek, 8 lutego 2013

karnawał, karnawał... i po karnawale :)

Ostatnio było o aniołach więc dziś dla odmiany pojawi się diabeł...

Mamy właśnie karnawałowe "ostatki" i stąd moje wspomnienia :)))

Odtworzyłam sobie w pamięci kostiumy karnawałowe obecnego nastolatka, które pieczołowicie wykonywałam na jego karnawałowe bale we wczesnym dzieciństwie, wyciągnęłam nawet albumy żeby poprzeglądać zdjęcia z tamtych lat, a skoro albumy już wyjęłam to zeskanowałam te zdjęcia i sobie tu przegląd strojów karnawałowych "hand made by SentiMenti" zrobię.


I tak oto cofamy się o 13 lat.

Na pierwszy bal przebrałam czteroletnie dziecię za króla.
Widzę, że korona była gotowa tekturowa i pewnie dlatego, że była w domu, powstał do niej kostium :)
Pamiętam jak dziś jak szyłam to fioletowe ubranko, robiłam pomponiki do spodenek, kokardki na buciki, medalion, był to pierwszy kostium dla mojego malucha i byłam dumna z małego króla bardzo :)

Rok później, jak widzę, mniej pracy włożyłam w kostium, spodenki były gotowe, klaun dostał moją koszulę, stare szelki, krawat, miał też pomarańczową peruczkę i czarny kapelusz ale panie w przedszkolu nie dopilnowały żeby miał do zdjęcia kompletny kostium więc brakujące elementy stroju dorysowałam na potrzeby bloga :)))

I wspomniany wcześniej diabeł.
Poszarpane czarne ubranko, fryzura jak w "Igraszkach z diabłem" Teatru Telewizji, rogi robione z drutu i kawałków futerka, z drutu i futerka zrobiony też ogon z pędzelkiem, niestety słabo widoczny na zdjęciach :(

Karnawał 2004 i pierwszy bal w szkole podstawowej.
Tym razem na bal wybrał się strach na wróble, kolorowe łaty naszyte na wielką koszulę, do rękawów przymocowane gałązki, kapelusz. A na kapeluszu gniazdo uwiły sobie ptaszki, które stracha się nie boją bo nie są wróblami :)

I ostatni kostium dla synka jaki miałam przyjemność stworzyć (no chyba, że jeszcze kiedyś dla wnuków, jak bozia da).
Tym razem w ruch poszło prześcieradło, złota farbka modelarska, sztuczna roślina na wieniec i sandały oczywiście :)
Mój rzymski cesarz zdobył bal o czym świadczy wieniec laurowy na jego skroniach, choć pewnie nie raz przydepnął swą szatę podczas zabawy:)



I tylko szkoda, że jakość zdjęć taka marna...


dzięki za odwiedziny :)
SentiMenti


a w poprzednim poście było o:
dwóch starych aniołach

5 komentarzy:

  1. Piekny wspomnieniowy post! Ach co to był za bal.....
    Uwielbiam tak sobie tymi wspomnieniami do dzieciństwa sięgnąć; mi najbardziej podoba się ten 'szelmowski uśmiech' diabła, a gniazdko z ptaszkami jest the best!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze, że w ogóle jakieś zdjęcia są...
    Ja ze swoich szkono-oazowych balów żadnych pamiątek nie mam :( a pamiętam, że tata kiedyś extra bombkę bił, żeby księżniczce koronę zrobić... świecącą ;-)))
    Pozdrawiam cieplutko choć za oknem śnieg prószy

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to dobrze, ze wróciłaś, smutno było tutaj bez Ciebie! :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj przypomnialas mi, jak to ja w szkole podstawowej (klasa I-II) konsekwentnie i uparcie odmawialam bycia ksiezniczka czy krolewna na balach karnawalowych i bylam Murzynkiem Bambo a potem Muszkieterem ;-).

    OdpowiedzUsuń
  5. asia podziwiam cię, podziwiam za każdy z tych strojów. ja niestety idę krótszą drogą, nad czym wielce ubolewam. ale może w przyszłym roku.

    ps. szkoda, że tych inspiracji nie opublikowałaś wcześniej, przed naszym tegorocznym balem w przedszkolu

    OdpowiedzUsuń