Ostatnio było o aniołach więc dziś dla odmiany pojawi się diabeł...
Mamy właśnie karnawałowe "ostatki" i stąd moje wspomnienia :)))
Odtworzyłam sobie w pamięci kostiumy karnawałowe obecnego nastolatka, które pieczołowicie wykonywałam na jego karnawałowe bale we wczesnym dzieciństwie, wyciągnęłam nawet albumy żeby poprzeglądać zdjęcia z tamtych lat, a skoro albumy już wyjęłam to zeskanowałam te zdjęcia i sobie tu przegląd strojów karnawałowych "hand made by SentiMenti" zrobię.
I tak oto cofamy się o 13 lat.
Na pierwszy bal przebrałam czteroletnie dziecię za króla.
Widzę, że korona była gotowa tekturowa i pewnie dlatego, że była w domu, powstał do niej kostium :)
Pamiętam jak dziś jak szyłam to fioletowe ubranko, robiłam pomponiki do spodenek, kokardki na buciki, medalion, był to pierwszy kostium dla mojego malucha i byłam dumna z małego króla bardzo :)
Rok później, jak widzę, mniej pracy włożyłam w kostium, spodenki były gotowe, klaun dostał moją koszulę, stare szelki, krawat, miał też pomarańczową peruczkę i czarny kapelusz ale panie w przedszkolu nie dopilnowały żeby miał do zdjęcia kompletny kostium więc brakujące elementy stroju dorysowałam na potrzeby bloga :)))
I wspomniany wcześniej diabeł.
Poszarpane czarne ubranko, fryzura jak w "Igraszkach z diabłem" Teatru Telewizji, rogi robione z drutu i kawałków futerka, z drutu i futerka zrobiony też ogon z pędzelkiem, niestety słabo widoczny na zdjęciach :(
Karnawał 2004 i pierwszy bal w szkole podstawowej.
Tym razem na bal wybrał się strach na wróble, kolorowe łaty naszyte na wielką koszulę, do rękawów przymocowane gałązki, kapelusz. A na kapeluszu gniazdo uwiły sobie ptaszki, które stracha się nie boją bo nie są wróblami :)
I ostatni kostium dla synka jaki miałam przyjemność stworzyć (no chyba, że jeszcze kiedyś dla wnuków, jak bozia da).
Tym razem w ruch poszło prześcieradło, złota farbka modelarska, sztuczna roślina na wieniec i sandały oczywiście :)
Mój rzymski cesarz zdobył bal o czym świadczy wieniec laurowy na jego skroniach, choć pewnie nie raz przydepnął swą szatę podczas zabawy:)
I tylko szkoda, że jakość zdjęć taka marna...
dzięki za odwiedziny :)
SentiMenti
Piekny wspomnieniowy post! Ach co to był za bal.....
OdpowiedzUsuńUwielbiam tak sobie tymi wspomnieniami do dzieciństwa sięgnąć; mi najbardziej podoba się ten 'szelmowski uśmiech' diabła, a gniazdko z ptaszkami jest the best!!!
Dobrze, że w ogóle jakieś zdjęcia są...
OdpowiedzUsuńJa ze swoich szkono-oazowych balów żadnych pamiątek nie mam :( a pamiętam, że tata kiedyś extra bombkę bił, żeby księżniczce koronę zrobić... świecącą ;-)))
Pozdrawiam cieplutko choć za oknem śnieg prószy
Jak to dobrze, ze wróciłaś, smutno było tutaj bez Ciebie! :]
OdpowiedzUsuńOj przypomnialas mi, jak to ja w szkole podstawowej (klasa I-II) konsekwentnie i uparcie odmawialam bycia ksiezniczka czy krolewna na balach karnawalowych i bylam Murzynkiem Bambo a potem Muszkieterem ;-).
OdpowiedzUsuńasia podziwiam cię, podziwiam za każdy z tych strojów. ja niestety idę krótszą drogą, nad czym wielce ubolewam. ale może w przyszłym roku.
OdpowiedzUsuńps. szkoda, że tych inspiracji nie opublikowałaś wcześniej, przed naszym tegorocznym balem w przedszkolu