Wiklina pasuje do zieleni ogrodu jak gin do toniku :)
Dlatego gdy nasz taras przeobrażał się z sielskiego w miejski wiklinowe kule, które go zdobiły przeprowadziły się na działkę, była to słuszna decyzja.
Jest im dobrze wśród zieleni, a mieszkańcom ogrodu jest z nimi wygodnie.
Największym wielbicielem wiklinowych kul jest młodziutki rudzik. Grubość wiklinowych gałązek idealnie pasuje do ptasich łapek.
Rudziki łatwo rozpoznać po pomarańczowej piersi i gardle u obu płci, lubią ogrody i ogrodników i chętnie pozują do zdjęć :)
Oto dorosły przedstawiciel gatunku:
A tu wspomniany młodociany:
I w symbiozie z wiklinową kulą:
Czyli na pytanie "co u mnie słychać?" odpowiadam, że śpiew ptaków, a na pytanie "co porabiam?" - biegam z aparatem za skrzydlatymi mieszkańcami działki :)
Jestem szczęściarą :)
dzięki za odwiedziny :)
SentiMenti
a w poprzednim poście było o deszczu
Jesteś szczęściarą, ja też!
OdpowiedzUsuńwow świetne te wiklinowe kule:)
OdpowiedzUsuńładne masz te ptaszki:))) szczęściara jakich mało!
buziaki
W życiu bym nie zgadała, że ten młodociany to rudzik! Prawdziwy z Ciebie tropiciel gatunków :)
OdpowiedzUsuń:)) Śliczne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńmoże nie na temat do tego posta, ale muszę: w końcu znalazłam polski blog z oryginalnymi vintage-owymi wnętrzami w których mieszka ich autorka!!! cudnie!!! bedę sobie zagladac i smakować.
OdpowiedzUsuńserdeczne
dziękuję i zapraszam :)
UsuńUroczo to wygląda :)
OdpowiedzUsuńGin i Tonic mniam mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńNajkrąglejsze kule wiklinowe tylko z Rudnika n/Sanem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ogródkowo
gin i tonic to najlepsze połączenie na świecie! Odnośnie tych kuli to świetnie komponują się z resztą ogrodu ;) i jak widać spodobały się także ptaszkom ;) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń