Lato lubimy spędzać w naszym ogrodzie, a nasz ogród to 600m2 działki w ogródkach rodzinnych. Działka, mimo że znajduje się w mieście graniczy z lasem, co pozwala nam czuć się tam tak jakbyśmy wyjechali za miasto.
Może to właśnie bliskość lasu powoduje, że tu i ówdzie wśród zieleni naszego ogrodu, gdy lato jest wilgotne pojawiają się grzyby, nie te jadalne ale nie ma to większego znaczenia, bo najważniejsze, że pięknie wyglądają i dodają naturalnego uroku naszemu kawałkowi zieleni.
Pewnie nie tylko las za miedzą powoduje, że jest ich u nas sporo, sprzyjają temu też stare konary drzew, którymi otaczam rabaty i kora, którą posypuję przestrzenie między roślinami, w każdym razie fragmenty grzybni i zarodniki znajdują u nas widocznie sprzyjające warunki ku mojej olbrzymiej uciesze :)))))))
A poniżej efekty mojego działkowego "grzybobrania", z tym, że zamiast koszyczka miałam aparat :).
Cieszą oko, prawda?
Poza grzybkami, które mają nóżkę i kapelusz, są też u nas takie, które pasożytują na pniach - zupełnie nie mam im tego za złe - przybierają malownicze formy i zaskakują kolorami i fakturami:
i tak właśnie las przenika do naszego ogrodu co baaaardzo mnie cieszy (mnie grzyby bezsprzecznie kojarzą się z lasem) :)
********
wakacyjnych opowieści ciąg dalszy nastąpi, a letnie fotki wypełnią blogową przestrzeń zanim powstanie coś scrapowego więc do zobaczyska :)
dzięki za odwiedziny :)
SentiMenti
piekne zdjecia.ja chce do polskiego lasu...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
Niby zwykły grzyb, do tego niejadalny, ale... co za bogactwo form i kolorów! Zwłaszcza ten ostatni, pomarańczowy:D
OdpowiedzUsuńale piękne zdjęcia, trzeba się wybrać na grzyby
OdpowiedzUsuńNie mogę napatrzeć się na Twoje piękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuń