...czyli historia jednej walizki...
jestem stosunkowo wiekowa (oczywiście zależy do kogo się porównam :)
ale mam niestety dowód rzeczowy, który potwierdza tę tezę, tym dowodem jest walizka!
przecież nie może być młodą osobą (nawet jeśli się tak niezmiennie czuje) ktoś kto jeździł na kolonie w dzieciństwie z taką walizką:
a ja owszem, miałam tę przyjemność :)
czyli przedstawiam Wam dziś przedmiot, który towarzyszy mi przez większość życia (nie całe, bo trafił do mnie gdy jechałam pierwszy raz na kolonie, a miałam wtedy chyba 10 lat);
mimo tego, że w niedługim czasie nesesery, a potem torby podróżne wyparły z domowych pawlaczy i innych schowków podobne walizki, moja ten etap przeczekała w jakimś spokojnym miejscu, aby niedługo potem stać się Bardzo Zabytkową Walizką :)
jednym słowem wróciła do łask jako przedmiot sentymentalno-ozdobno-praktyczny;
w latach 90-tych ubiegłego wieku (uwielbiam dodawać to: "ubiegłego wieku", normalnie mnie to rajcuje :) rzeczoną walizkę przemalowałam na różowo, przeszperałam dziś swoje albumy żeby znaleźć gdzieś zdjęcie, na którym będzie walizka w tamtej wersji widoczna i udało mi się, szybki scan i oto jest,widać kawałek:
kilka lat temu, gdy przeżywałam zauroczenie prowansalsko-lawendowymi klimatami przedmiot zyskał nowe wcielenie (nagromadzenie bukietów lawendy na centymetr kwadratowy - rekordowe!)
jednak zmiany w życiu są konieczne co jakiś czas i obecnie walizka ma białe "lico"
w przeprowadzkowo-remontowych zawirowaniach walizka straciła rączkę, ale pamiętam, że gdzieś się na nią natknęłam i odłożyłam w wiadome miejsce, które niestety szybko przestało być wiadome, ale wierzę, że spotkam jeszcze tę rączkę na swojej drodze i wróci ona wtedy do macierzy :)
walizkę przed laty okleiłam wewnątrz flanelą w kratkę;
wystarczy chwila nieuwagi podczas fotografowania i Mirabelka już sprawdza przydatność walizki na sypialnię :) słodziak mój czarny :)
i teraz leży sobie walizka grzecznie nad garderobą i patrzy na nas z góry dumna (bo mimo wieku nadal tak dobrze wygląda i nawet brak rączki nie odbiera jej urody) i blada, znaczy się biała :)
SentiMenti
a w poprzednim poście był: dmuchawiec i Marlon Brando
uśmiałam się z tej wiekowości (zwłaszcza,że mam Cię przed oczami nadal w czapce z daszkiem :P)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie jej ostatnie wcielenie jest najlepsze :P
aaa..czyżbyś poczyniła koronkowy czarny klosz na lampę? widziałam tutek w sieci i miałam zrobić podobna,ale niestety nie mam sypialni:P
Anitko, poszłam na łatwiznę i kupiłam w Leroy :)
OdpowiedzUsuńAle fajna ta twoja walizka. Zazdroszczę takich przedmiotów z wieloletnią historią :)
OdpowiedzUsuńWOW! Zazdroszczę takiej pamiątki z dzieciństwa :) przeszła wspaniałą metamorfozę! a co do rączki, mam podobnie z odkładaniem rzeczy - znajdą się w najmniej niespodziewanym czasie :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje opowieści staruszko z ub wieku:) ...i zakamarki waszego nowego mieszkania. I co z tą kawą ja się pytam??? :**
OdpowiedzUsuńBetik, się właśnie robi przedpokój przy naszej pomocy więc już za jakiś czas nie będę się wstydziła drzwi otwierać, oj właśnie sobie przypomniałam, że drzwi na razie nie będziemy wymieniać więc samo wejście jednak nie będzie zbyt świeże ale dalej będzie w miarę ok, pracownia i łazienka zostają na późną jesień do zrobienia... odpoczynku na działce nam trzeba :)
OdpowiedzUsuńja też taką miałam hi hi pamiętam ja doskonale ....ciekawe gdzie ona jest muszę poszukać ))) ściskam serdecznie uśmiałam się do łez w twojej opowieści!!
OdpowiedzUsuń:]
OdpowiedzUsuńWalizka jest super, fajnie klimatem pasuje do całości, ale Marlon Brando powalił mnie na kolana - gratulacje dla syna za pomysł i wykonanie - no nie mogę się napatrzeć ;-) REWELACJA
OdpowiedzUsuńOstatnie wcielenie walizki jest wspaniałe :) Sama mam walizki, które planuję tak przerobić, tzn. na biało :) Czym ją pomalowałaś? Jakąś specjalną farbą? Pozdrawiam i lecę przeglądać inne wpisy z Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńwalizkę pomalowałam emalią akrylową do drewna i metalu akrylux - dekoral :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
Witaj Asiu! Przepiękne to białe wcielenie walizki! :) Tak się składa, że niedawno w dziadkowym garażu znalazłam identyczną brązową walizkę i chciałabym ją przerobić właśnie na biało. Wiem już, że użyłaś emalii akrylowej dekorala. Chciałabym jeszcze zapytać (jako że jestem zupełnie początkująca w kwestii odnawiania starych rupieci ;) czym nakładałaś farbę i jak zabezpieczyłaś te elementy, które pozostały niezmienione. Z góry dziękuję za odpowiedź! Świetny blog, będę do Ciebie zaglądać:)
OdpowiedzUsuńWitaj :)
Usuńna pewno nie obejdzie się bez pędzelka płaskiego, wałkiem można pomalować płaskie powierzchnie ale boki, wokół okuć itp. tylko pędzelkiem. Przed malowaniem trzeba oczywiście powierzchnię odtłuścić, a okucia zabezpiecz taśmą malarską.
Miłej pracy :)