poniedziałek, 28 lutego 2011

retro-album czyli return to the 50’s...



edit: jeszcze raz zrobiłam zdjęcia bo wczoraj już marne światło było
....................
album duży, 20 x 25 cm, 10 kart i pudełko;
papiery z zestawu "Full of Colors" i niektóre z kolekcji "Look@Me" ILS kojarzą mi się z latami 50-tymi i starałam się aby cały album miał taki właśnie klimat, dodałam do nich jeszcze trochę innych papierów: "Apple Jack" z sassafras i "Joy Ride" z Cosmo Cricket (stąd) w podobnym stylu, do tego małe obrazeczki z reklam z czasopism z tamtych lat, i oto co uzyskałam:
(fotografując album ułożyłam w nim jakieś dowolne zdjęcia bo lubię widzieć jak album będzie wyglądał uzupełniony fotkami, więc nie zwracajcie na nie uwagi:)


zdjęcia powiększają się po kliknięciu na nie :)




jest sporo miejsc na zapiski rodziców

są schowki (na test ciążowy, na opaskę ze szpitala, na pierwsze obcięte włoski), na końcu albumu jest miejsce na wpisanie przez gości życzeń z okazji pierwszych urodzin Wojtka;
 
 .................................
a propos napisów na ścianach z poprzedniego posta: mąż szanowny stwierdził, że są super :), syn - nastolatek natomiast, że wiocha, ale ponieważ używa tego słowa około 150 razy dziennie więc nie ma ono jakiegoś określonego znaczenia, a ponieważ makatki kuchenne z wsią powinny się kojarzyć więc przyjmuję, że jest ok :)))

piątek, 18 lutego 2011

słowo się rzekło...

...kobyłka u płota
pisałam wczoraj, że mam jeszcze jeden pomysł na staro-makatkowe mądrości? pisałam! a ponieważ nie lubię być gołosłowna cytaty z makatek pojawiły się w jeszcze jednej formie, a mianowicie "obhaftowałam" nimi ściany w kuchni ;)
a dokładniej, bez niesmacznych skojarzeń, zrobiłam na ścianach napisy imitujące haft krzyżykowy;
w tym celu przygotowałam sobie stempelek "X" zrobiony z pianki i naklejony na jakąś przezroczystą przykryweczkę, wydrukowałam wzory liter w hafcie krzyżykowym, na które zerkałam podczas stemplowania i włala:
na zdjęciu widać, że moja ulubiona ściana z cegłą na wierzchu jest już prawie skończona, w jednym miejscu cegły były wykute i znajdowały się tam kable, ale dziś to dokończę, masę już nałożyłam, uformuję z niej cegły, pomaluję i nie będzie widać, że ten fragment ściany jest podrobiony ;)

chyba wysmaruję jeszcze jeden napis i starczy, traktuję moje mieszkanie z poczuciem humoru jak widać i mam nadzieję, że jak Rafał wróci z pracy to wykaże się nie mniejszym poczuciem humoru ode mnie

wczoraj podobno było święto kotów, ja ogólnie nie lubię świąt, ale wirtualne głaskanko dla Mirabelki przesyłam

i jeszcze pozdrawiam Kulkę, z którą spędziłam ostatnio wieeeeele przemiłych przegadanych godzin :)

i cudownego lutowego dnia Wam wszystkim życząc, znikam

czwartek, 17 lutego 2011

wariacja na temat starych makatek...

stare babcine makatki budzą we mnie miłe uczucia, chciałam aby w jakiś sposób zaistniały w naszych czterech kątach;
w tym celu wyszukałam w domu wszystkie stare podkładki z korka, które dość już wysłużone przez lata były, podkładki otrzymały dwie warstwy białej farby akrylowej, następnie sięgnęłam po stempelki i czarny tusz, przypomniałam sobie teksty znane z babcinych kuchennych makatek, podkładki ostemplowałam, a po tym nałożyłam dwie warstwy matowego bezbarwnego lakieru akrylowego, i w ten oto sposób kawałek przeszłości w nowym wydaniu zaistniał na moim stole;
korzyścią oczywistą jest też odrodzenie zniszczonych korkowych podkładek :)

wariacji na temat starych makatek ciąg dalszy nastąpi ponieważ mam jeszcze jeden pomysł :)
widoczny na zdjęciach wyciśnięty z grejpfruta sok właśnie wchłonęłam, pycha!

a ponieważ alergia w domu już daje o sobie znać powstał chustecznik, czyli odrobina decoupażu :)

sobota, 12 lutego 2011

album na "roczek"...

...Mikołaja;
25x25cm, 10 kart, pudełko;
kolory dość męskie, jak na małego dżentelmena przystało, sporo przeszyć, tkanin, guziczków i innych drobiazgów...
dużo embossingu i nawet kilka pokolorowanych odbitek stempli, co rzadko robię...
baza na okładkę albumu stąd
literki wycinałam i pokryłam aksamitem w proszku, którego bardzo lubię używać w albumach dla dzieci :) stąd
serduszko na okładce i jeszcze jedno wewnątrz zrobiłam ze skórki pomarańczy :)
na sercu - list od rodziców
miejsca na pamiątki (ścięty kosmyk włosów, tasiemkę za szpitala, duża kieszeń na karty i życzenia)
kupiłam ostatnio gotowe wycięte z tektury klatki żeby ułatwić sobie życie, ale tak jestem przyzwyczajona do robienia ozdób w albumach własnoręcznie, że zupełnie o tych klatkach zapomniałam i klatkę wycinałam własnoręcznie, moja ulubiona rdza oczywiście ją pokryła :)

no i już :)

czwartek, 10 lutego 2011

drzwi - starunieńkie

ostatnio pokazałam Wam moje stoliczki przerobione ze starych stolnic-blatów czy jak tam się to nazywa, a dziś moje nowe - stare drzwi;
drzwi zamykają wnękę w ścianie, były białe, a mają swoje lata więc warstw farby miały na sobie dużo, a może i więcej :)
chciałam żeby pasowały kolorem do cegieł w kuchni (muszę pokazać kiedyś jak teraz te cegły wyglądają) i tu z pomocą przyszło urządzenie z mojego scraproomu, do embossingu na gorąco nie używam nagrzewnicy tylko opalarki do drewna i wreszcie mogła pokazać na co ją stać (może się Feela nasłuchała) - pierwszy raz została użyta do tego, do czego ją stworzono;
a wyglądało to tak:

nie oczyściliśmy drzwi do jasnego drewna, zostaliśmy przy tej najbardziej zewnętrznej ciemnej warstwie bo chodziło nam o taki właśnie kolor;
zajęłam się też okuciami: zawiasami i szyldzikiem

przetarłam drzwi białą farbą i teraz wyglądają tak:

może niewielu osobom podoba się taki efekt,
na pewno nie podoba się moim rodzicom :(
ale przyjdą jeszcze parę razy i wzrok im się przyzwyczai mam nadzieję ;)
tu buziaczki dla rodziców :*

ja jestem zadowolona bo o to właśnie mi chodziło :)

pozdrowionka dla Was wszystkich, zmykam album kończyć :)