niedziela, 11 kwietnia 2010

o 10. kwietnia

Minęło kilkanaście godzin od tragedii pod Smoleńskiem i można było troszkę uspokoić emocje, jest już w pół do drugiej, a ja wcale nie czuję się senna, tyle myśli krąży mi w głowie i wcale nie są "uspokojone"...
myślałam nad tą datą "10-ty kwietnia", która na zawsze utkwi w naszej pamięci, z ciekawości zajrzałam do Wikipedii aby dowiedzieć się jakie inne wydarzenia miały miejsce właśnie dziesiątego kwietnia i ogromnie zdziwiłam się czytając to:


10. 04. 1963 – na Atlantyku zatonął atomowy okręt podwodny USS Thresher. Zginęło 129 członków załogi.
10. 04. 1965 – 54 osoby zginęły w katastrofie jordańskiego samolotu pasażerskiego w Syrii.
10. 04. 1973 – 108 osób zginęło w Szwajcarii w katastrofie samolotu pasażerskiego Vickers Vanguard 952.
10. 04. 1991 – 140 osób zginęło w pożarze promu pasażerskiego Moby Prince, który wybuchł po zderzeniu z tankowcem, we włoskim porcie Livorno.
10. 04. 2010 – samolot Tu-154M z prezydentem Polski Lechem Kaczyńskim na pokładzie rozbił się przy podchodzeniu do lądowania na lotnisku w Smoleńsku.


Pomyślałam, że może nie ma w tym nic dziwnego, może każdy dzień roku obfituje w tak tragiczne wydarzenie więc dla porównania sprawdziłam dni sąsiadujące z 10-tym kwietnia;
9-tego i 11-tego kwietnia nie miała miejsca żadna katastrofa...


10 IV to zła data.

15 komentarzy :

  1. co w takim razie mają na to odpowiedzieć dobrzy ludzie, którzy urodzili sie 10 kwietnia?

    OdpowiedzUsuń
  2. kazda data moze byc dobra i zła

    OdpowiedzUsuń
  3. no ciekawe jak to jest, hmmmm

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda, na szczęście codziennie rodzą się dobrzy ludzie :)
    sama mam koleżankę od ponad 30-tu lat urodzoną właśnie 10-tego kwietnia :)
    a w Wikipedii uderzyło mnie to ile katastrof wymienionych jest pod tą datą :( nic więcej...

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezupełnie w temacie, ale tak mnie tknęło po przeczytaniu listy katastrof 10-kwietniowych.
    Nie przywiesiłam sobie czarnej wstążki, bo źle się czuję z manifestacjami, co nie znaczy, że ogólnie mam coś przeciw nim - po prostu mnie to nie pasuje, u innych nie razi.
    Myślę, że każdy człowiek o wrażliwości większej od ameby poczuł się wczoraj mniej lub bardziej wstrząśnięty.
    Zdarzyła się tragedia i tego nie neguję.
    Ale.
    Jak zwykle w takich sytuacjach (wypadek pod Grenoble, zawalenie hali katowickich targów) nasuwa się przykra myśl: trzeba zginąć w odpowiednio licznym towarzystwie, by zostało to zauważone.
    I myślę sobie tak..
    Ile dzieci zmarło wczoraj wskutek nowotworów? Ile dzieci straciło rodziców?
    Ilu fajnych ludzi zmarło, bo coś tam, bo choroba, bo wypadek, bo coś idiotycznego, głupi błąd, bo nie udało się o włos? Zupełnie anonimowo, a przecież nie byli mniej WAŻNI, niż ci wszyscy w samolocie pod Smoleńskiem.
    Oczywiste, nie możemy wszystkich tragedii, jakie się wokół rozgrywają, przeżywać, bo byśmy oszaleli. Ale coś mnie jednak razi w całym tym medialnym zamieszaniu na temat śmierci tylu "ważnych" i anonimowości wszystkich pozostałych.

    PS. Tak mi się właśnie zdawało, że kiedyś o tym pisałam. No i racja, pisałam tu http://kulcze.blox.pl/2007/07/Dosc-o-Grenoble.html#ListaKomentarzy

    OdpowiedzUsuń
  6. Kulko, szczerze powiem, że się z Tobą zgadzam, jednak śmierć prezydenta jest dla mnie powodem do żałoby narodowej;
    tak sobie pomyślałam, że ja jednak wolałabym umrzeć anonimowo, i nie chciałabym aby tłumy obcych mi ludzi zostawiały znicze pod moim blokiem, i żeby opowiadali o mnie w telewizji ludzie, którzy znali mnie odrobinkę, a po mojej śmierci zaczęło się im np. wydawać, że znali mnie bardzo dobrze;
    żeby zdjęcia mojej buźki pokazywano przez kilka dni na wszystkich programach, żeby zastanawiano się co czułam w chwili katastrofy itd.
    żeby pokazywano rozpaczające bliskie mi osoby;
    śmierć moich bliskich też chciałabym przeżywać w odosobnieniu, a nie pod okiem czujnych kamer z milionami widzów przed telewizorami;
    jestem szczęśliwa, że nie jestem osobą tzw. publiczną i niech tak zostanie

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też bym nie chciała - nie o to mi chodziło, chyba się niejasno wypowiedziałam.
    Chciałabym, żeby niczyja śmierć nie stawała się powodem do medialnej szopki, bo to chyba jest w tym wszystkim najbardziej zniesmaczające.
    Tylko tak jakoś, podskórnie, wkurza mnie i burzy moje poczucie sprawiedliwości mówienie, że zginęli ludzie ważni - jakby wszscy inni, ci anonimowi, ważni nie byli. A jako ludzie liczą się przecież nie mniej.

    OdpowiedzUsuń
  8. pewnie, że wszyscy ludzie są tak samo ważni, i w dodatku równi wobec śmierci.................

    wiem na pewno, że nie mogłabym, albo bardziej nie chciała być dziennikarką, która musi wypełnić czas antenowy i zadaje w kółko te same pytania, trochę inaczej sformułowane, wymuszając na rozmówcach tworzenie ideologii, wyjaśnianie symboliki itp.

    a w ogóle Kulko to zaraz napiszę do Ciebie na maila bo mamy niedokończony inny temat, dużo przyjemniejszy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Chyba nie wiemy do końca jak się zachować wobec śmierci ... chyba wcale tego nie wiemy ...każda śmierć jest dla kogoś tragedią ... 14 grudnia zginęła tragicznie moja znajoma, dzisiaj obchodziłaby kolejne urodziny ... każda data może być zła lub dobra ... jedno jest pewne - wobec śmierci jesteśmy równi .... .

    Co do ,,manifestacji,, ... myślę, że wklejenie czarnej wstążki czy zapalenie znicza jest po prostu wyrazem łączności z osobami pogrążonymi w bólu i jest spontaniczne.

    Daty datami a życie toczy się dalej ... .
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. 10 kwietnia to data moich 33 urodzin:-(
    Moja prawie 9 letnia córka powiedziała mi wczoraj "Zawszę będę pamiętać tą datę mamo"
    Nie lubię takich zbieżności...

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak się właśnie zastanawiałam nad słowem "manifestacja" w kontekście czarnych wstążeczek i obawiałam się, że dla niektórych może mieć negatywny wydźwięk - może zatem bardziej trafne byłoby określenie: "uzewnętrznienie się" :-) I choć sama nie mam potrzeby wlejania wstążeczki, to rozumiem, że inni mają.
    To, co mnie natomiast rzeczywiście razi, to medialne manifestacje.
    No. To chyba wyjaśniłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie lubię żadnych manifestacji, wręcz unikam ... masz rację - tutaj chyba bardziej pasuje słowo uzewnętrznianie się ... i chociaż też nie lubię swoich uczuć uzewnętrzniać to ... ja zrobiłam to spontanicznie ... z jakieś wewnętrznej potrzeby.

    Medialna wrzawa (bo tak to chyba trzeba nazwać) razi ... wręcz drażni ... no cóż ... .

    10 kwietnia to data jak każda inna ... może dla jednych zła dla innych może dobra ... dla niektórych może po prostu obojętna, ,,niezauważalna,, .... jednak dla wszystkich w jakiś sposób ważna.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak sobie raz jeszcze zaszłam do Ciebie...

    Czytam i wydaje mi się naiwne nawiazanie przeze mnie do, cytuje siebie - "dobrych ludzi"
    Zapętliłam sie w swoim mega obiektywizmie, który zdaje się być moja cechą sztandarową. Czasami patrząc zanadto znad, a nie z wnętrza siebie, nie dopuszczam, że ktoś ma przecież prawo subiektywnie i emocjonalnie napisać, że coś jest dla niego złe, bądź tak sie kojarzy.

    Zresztą słowa znaczą w obliczu tego co sie stało niewiele. ja uczepiłam sie ich niepotzrebnie.

    OdpowiedzUsuń
  14. "10 IV to zła data" ?????? Po co tu się doszukiwać czegokolwiek, nie lepiej po prostu zatopić się w modlitwie, i Bogu to wszystko ofiarować? I codziennie nie zapominać o tych co codziennie odchodzą, i wspomnieć ich (choć ich nie znamy) w swej wieczornej modlitwie. Dojrzałość sumienia to się nazywa.

    OdpowiedzUsuń
  15. dziewczyny, chyba muszę coś króciutko wyjaśnić;
    zajrzałam do wikipedii pod hasło z datą "10 IV" ot tak, i zdziwiłam się, że wymienionych tam było tyle katastrof z wieloma ofiarami, ale pomyślałam, że widocznie podobne wydarzenia na lądzie, na morzach i w powietrzu są tak częste, że pod każdą datą znajdę podobne tragiczne historie. Sprawdziłam więc daty sąsiadujące czyli 9. i 11. kwietnia i nie znalazłam tam żadnej katastrofy...
    i to tyle, nic się nie doszukuję, nic nie twierdzę, po prostu suche spostrzeżenie...
    napisałam, że to "zła data" bo nie lubię jak ludzie giną, ale zdaję sobie sprawę, że giną codziennie...

    jelonko droga - ależ ja pamiętam o tych co codziennie odchodzą? i wspominam zmarłych? i do modlitwy też nie musisz mnie namawiać;
    mam ścisły umysł i porównałam liczby bez wyciągania wniosków, to tyle, nie doszukuj się w tym niczego więcej, proszę i pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń